Poranne rytuały z dzieckiem – jaki mają wpływ na cały dzień? Dziecko Rodzice piszą by Edyta Bodzioch - 28 września 201728 września 20170 Chyba każdy ma swój poranny rytuał. Dla jednych jest to 5 minut z książką, spacer z psem, kwadrans jogi, albo kawa nad gazetą. My z Synkiem też mamy swój. Z tym, że nasz rytuał wcale nie mobilizuje do szybkiego opuszczenia ciepłego łóżka. Zanim wygrzebiemy się spod przytulnej kołdry, przyjmujemy porządną dawkę endorfin. Przytulamy się wtedy, drapiemy po plecach, rysujemy na stopach ósemki, dajemy sobie buziaki i sprawdzamy, czy wciąż nie jesteśmy odporni na łaskotki na karku. pinterest Wcale nam się przy tym nie spieszy by wstać. No chyba, że pęcherz po nocy mocno daje się we znaki 🙂 Ale w innym razie zaczynamy dzień od małej konwersacji: – Dzień dobry Synku, dobrze spałeś? -Tja – A śniło Ci się coś? – Tja Niestety, jakoś nigdy nie podejmuje tematu by opowiedzieć, co mu tym razem zafundował Piaskowy Dziadek. Za to z szelmowskim uśmiechem podsuwa mi stopy do całowania. Ostatnio nawet musiałam całować każdy paluszek z osobna. Choć “musiałam” zupełnie tu nie pasuje, bo robiłam to z wielką przyjemnością. CZYTAJ TAKŻE: Rodzicu: daj się rozpieszczać jesieniąZ taką samą przyjemnością patrzę w jego duże niebieskie oczy, które rozkosznie przymyka, kiedy nadstawia mi rączki i szyję do łaskotania. Jakby chciał przez to powiedzieć “tym razem wytrzymam i nie będę się śmiać, Mamo”. Włączamy radio i czekamy na którąś z ulubionych piosenek. A że jest ich dużo, to nie musimy zwykle długo czekać. Śpiewamy monosylabami, dopóki nie zaschnie nam w gardle. Wtedy robię szybki skok po coś do picia i przechodzimy do dalszej części przytulasów. Plecki są gotowe do masowania. Uszy czekają na delikatne chuchnięcie, które powoduje gęsią skórkę. Główka nadstawia się do kolejnych całusów. A mój mały Urwis ma wtedy minę jak Dyzio Marzyciel. Widać można budzić się w doskonałym humorze. A to, co się dzieje po przekroczeniu ramy łóżka to już zupełnie inna historia 🙂