Coraz bliżej Święta, czyli kupujemy prezenty-dla-rodziny Akcesoria dla dzieci Rodzice piszą by Edyta Bodzioch - 10 listopada 201714 listopada 20170 I nastał listopad. Czyli w moim mniemaniu czas najwyższy na świąteczne zakupy. Z każdym rokiem obiecuję sobie, że tym razem nie zostawię prezentów na ostatnią chwilę. I? I raz mi to wychodzi lepiej, raz gorzej. Może myślisz, że szykowanie się do Świąt na początku listopada to lekka przesada? A ja Ci mówię, że wcale nie! Przede wszystkim, stawiam na… zimną kalkulację. Mając więcej czasu nie kupuję na odczepnego. Mogę sobie pogrymasić, poprzebierać i zrobić rozeznanie, co i gdzie bardziej opłaca się kupić. Nie biorę tym samym udziału w zabawie pod tytułem “wietrzenie magazynów”. Bo mam wrażenie, że tuż przed Świętami sprzedawcy wcisną spóźnialskim i zdesperowanym ludziom każdy badziew. Przy tym, zupełnie nie martwię się na zapas, czy to, co zamówiłam, dotrze na czas. Wystarczyło, by kiedyś paczka utknęła mi na poczcie do Nowego Roku, by już więcej nie popełnić tego błędu. Ot, uroki świątecznego ferworu. Do obdarowania mam całą rodzinę, więc sprawność finansowego ninja bardzo by się przydała. Niestety, ta wciąż leży poza moim zasięgiem. Ale przy prezentach przecież nie tylko cena się liczy. Fajnie, gdy prezent się podoba osobie, która go dostaje. Więc już zawczasu lepiej zbadać grunt kto i co chciałby dostać. A sprawa wcale nie jest taka prosta… Dziecku kupiłabym wszystko. Wróć. Prawie wszystko. Na szczęście zawczasu się koryguję i najpierw szacuję dostępne metry kwadratowe. Potem koreluję to z zainteresowaniami Synka, a na koniec wyciągam z tego średnią dydaktyczną. Bardzo muszę się przy tym pilnować, by nie dopuścić do głosu dziecka wyrosłego w czasach PRLu, które pokrzykuje raz po raz z zachwytem. Ono właśnie kupiłoby wszystko. Ono też bardzo chce sprawdzać, co tym razem przyszło w paczce. I czy działa. Czy jest fajne. Generalnie sabotuje ideę świątecznych prezentów. CZYTAJ TAKŻE: Fotelik samochodowy BRITAX MAX-WAY PLUS - nowośćPrzynajmniej ze Ślubnym nie mam zagwozdki. On zawsze stawia sprawę jasno – na realizację typowo męskiego hobby. Czyli? Czyli odpadają wszelkie różnorodne i wyszukane prezenty. Co roku kończy się na tym samym. Mikołaj pakuje do wora gry na Playstation. Widać nie u wszystkich wewnętrzne dziecko da się okiełznać 🙂 Z rodzicami sprawa jest o tyle trudna, że tu pojawia się level hard. Oni właściwie mają wszystko. I choć (mimo tego) w ich przypadku można poszaleć z różnorodnością to należy pamiętać, że i tak najlepszym prezentem będzie wykonana przez wnuczka świąteczna kartka. Albo kalendarz z jego zdjęciami. Siostrze i bratu najlepiej kupić coś na spadek formy. Mniej słońca można sobie kompensować wzrostem cukru. W końcu jakoś trzeba przetrwać do wiosny 🙂 Najlepsze w tym wszystkim jest to, że każdego roku tak dużo czasu poświęcam na znalezienie idealnych prezentów dla rodziny, że całkiem zapominam o sobie. I gdy pada pytanie “a Ty co chcesz dostać?”, zawsze się zapowietrzam. Bo było tyle rzeczy. Zaraz… Cholerka, tylko teraz wszystko mi gdzieś umknęło. Więc. W tym roku, zamiast tak pieczołowicie szykować się do roli Świętego, najpierw zrób listę swoich wymarzonych prezentów. Bo jestem pewna, że o tym myślisz dopiero w Boże Narodzenie.