Jak rozmawiać z dzieckiem o koronawirusie? Aktualności Dziecko by Redakcja - 20 października 202021 października 20210 W artykule: hide 1 Informacje o koronawirusie – jesteśmy nimi bombardowani 2 Dziecko chłonie emocje jak gąbka 3 Nie słuchaj tych, którzy mówią, że o koronawirusie się nie rozmawia 4 Nie możemy iść do babci i dziadka – jak to wytłumaczyć dziecku? 5 A jeśli dziadek lub babcia rzeczywiście zachorują? 6 A co jeśli dziecko usłyszy o kolejnych zachorowaniach na koronawirusa? Obecna sytuacja związana z koronawirusem i zagrożeniem, jakie ze sobą niesie nie jest łatwa dla nikogo, a szczególnie dla dzieci, które dopiero uczą się radzić sobie z emocjami. Jak z nimi rozmawiać, kiedy dotrze do nich komunikat o śmierci, bólu, cierpieniu i zagrożeniu? Informacje o koronawirusie – jesteśmy nimi bombardowani Telewizja, radio, internet, znajomi – informacje o koronawirusie rozprzestrzeniają się z prędkością światła. Często nawet jeśli nie chcemy ich słyszeć, wystarczy, że wejdziemy na któreś z mediów społecznościowych, żeby natknąć się na okropne statystyki świadczące o tym, że wirus rozprzestrzenia się w zawrotnym tempie. Coraz więcej osób umiera, ludzie boją się wyjść na ulicę, albo odwrotnie – nie przestrzegają zasad o których cały czas powtarzają WHO oraz sanepid. Sytuacja nie jest łatwa dla nikogo, a zwłaszcza dla małego umysłu, który dopiero uczy się świata. Błędem jest udawanie, że nic się nie dzieje. Dziecko dostaje wówczas sprzeczne komunikaty i nie czuje się bezpiecznie. W takiej sytuacji trzeba wspiąć się na wyżyny spokoju i rozwagi, aby jak najmądrzej przedstawić dzieciom, w jakiej sytuacji się obecnie znajdujemy. Dziecko chłonie emocje jak gąbka Dziecko jest istnym kalejdoskopem emocji. W zależności od wieku, uczy się ich z czasem, doświadcza, oswaja. Olbrzymią rolę w tej nauce mamy my, rodzice. Dziecko chłonie emocje niczym gąbka i naprawdę niewiele trzeba, aby nasz nastrój mu się udzielił. Nie trzeba już podawać za przykład jedynie sytuacji z koronawirusem, ale wszystko to, co się dzieje na co dzień. Jeśli na sytuację zagrożenia reagujemy silnymi emocjami, nie potrafimy pohamować lęku, nie radzimy sobie z uczuciami, wówczas niewiele trzeba, aby dziecku udzielił się ten stan. Postarajmy się więc zachować jak najlepiej potrafimy nerwy na wodzy, zwłaszcza, kiedy jest przy nas pociecha. Najważniejsze: rozmawiajmy z dzieckiem. Najlepszą metodą na opanowanie emocji będzie nazwanie sytuacji, powiedzenie głośno i wprost, co się dzieje np. “Kochanie, jesteśmy teraz w nowej sytuacji, pewne rzeczy muszą się zmienić, ale nie martw się, doskonale wiemy co robić, żeby było dobrze”. Tym sposobem nie unikniemy stwierdzenia, że dzieje się coś niedobrego i jednocześnie damy dziecku jasny sygnał, że przy nas może czuć się bezpieczne. Bardzo ważne jest to, aby pokazać dziecku, że do tego typu zmian dostosujemy się chętnie – wtedy dziecko nie będzie traktowało ich jak karę, a raczej to, że jeśli dorosłemu to nie przeszkadza i trzeba tak robić, to po prostu trzeba. O czym mowa? Głównie o wzmożonej higienie, jeszcze częstszemu myciu rąk niż zazwyczaj, a także tym, że dziecko nie może spotykać się na jakiś czas z rówieśnikami w przedszkolu. Dziecko musi wiedzieć, że to wszystko są bardzo przemyślane decyzje, które mają służyć jemu dobru. Nie słuchaj tych, którzy mówią, że o koronawirusie się nie rozmawia Jeśli posłuchacie znajomych, którzy powiedzą Ci, że rozmowa z dzieckiem na temat koronawirusa jest zbędna, a wręcz nie powinniście im o tym mówić, popełnicie bardzo duży błąd. Dziecko otrzyma wtedy od Was bardzo sprzeczny komunikat. Sytuacja jest nowa, ludzie noszą maseczki, nie można iść do przedszkola, ręce myjecie kilkanaście razy dziennie, dziecko w końcu zainteresuje się tym, dlaczego tak się dzieje. Rodzice mówią jednak, że nic się nie dzieje i tyle. To błąd. Ono doświadcza zmian, których po prostu nie rozumie. To też człowiek – z emocjami. Jeśli nie będzie potrafiło ich nazwać, nie będzie wiedziało z czego one wynikają, wówczas jego poczucie bezpieczeństwa może runąć. Dzieci na pewno reagują na obecną sytuację z lekkim niepokojem, ale jednocześnie zainteresowaniem. Codzienność jest nieco inna niż zwykle, a przecież takie codzienne rytuały dają im poczucie bezpieczeństwa. Kiedy nagle się zmieniły, dziecko będzie wiedziało, że “coś jest nie tak”. CZYTAJ TAKŻE: Rozstanie z rodzicami – pierwsze dni w przedszkoluMogą pojawić się pytania: “Dlaczego mamy zostać w domu, co się dzieje. A czemu nie idziesz do pracy”. Możemy w wtedy odpowiedzieć: “Jesteśmy w domu po to, aby nie zachorować”, ale liczmy się z tym, że natychmiast usłyszymy – a na co? Spokojnie wtedy powiedzcie, że na pewną chorobę, ale taką, którą szybko będziemy leczyć. Zadzwonimy do lekarza i otrzymamy pomoc. Czas, który obecnie nastał wymaga od nas wspięcia się na najwyższe poziomy mobilizacji – zarówno zawodowej, jak i prywatnej. Wiele zależy od tego, w jaki sposób podejdziemy emocjonalnie do tej sprawy. Dziecko musi wiedzieć, że mamy pomysł na spędzenie wolnego czasu. Mimo ciężkiej sytuacji postarajmy się stworzyć nowy plan dnia, mówiąc roboczo: awaryjny. Dziecko się do niego przyzwyczai i będzie czuło się bardziej bezpiecznie. Nie możemy iść do babci i dziadka – jak to wytłumaczyć dziecku? Tu sytuacja jest bardzo podobna do tej, o której przed chwilą mówiliśmy. Skoncentrujmy się na komunikatach, które są zgodne z prawdą, ale jednocześnie przekażmy je tak, aby pocieszyć dziecko. Wytłumaczmy, że starsze osoby są teraz bardziej narażone na zachorowanie, dlatego też musimy na jakiś czas ograniczyć z nimi kontakt. Powiedzmy jednak, że dziadkowie są bezpieczni, są w domu i niedługo znów będziemy mogli się spotkać. Możemy zawsze zadzwonić do nich, porozmawiać, a nawet zobaczyć – w końcu od czego są komunikatory. Codzienny kontakt z rodzicami/dziadkami jest też ważny dla nich. Oni także na pewno mocno przeżywają rozłąkę z najbliższymi. A jeśli dziadek lub babcia rzeczywiście zachorują? Dopóki każdy z nas czuje się dobrze, starajmy się nie koncentrować na scenariuszu w którym bliskie osoby są chore. Jeśli jednak się on sprawdzi i dziadek lub babcia jednak będą hospitalizowani, wtedy wytłumaczmy, że stało się tak po to, aby pomóc dziadkom, że lekarze robią wszystko, aby jak najszybciej wyzdrowieli i wrócili do domu. Przygotujmy się też na bardzo trudne pytanie, jakie może zadać dziecko, a mianowicie “Czy dziadkowie umrą?”. Tutaj zachowajcie spokój i powiedzcie, że nie możecie na 100 procent powiedzieć, co będzie. Nie możecie obiecać dziecku, że na pewno tak się nie stanie, ale za to możecie po prostu zapewniać o tym co się wydarzy. Możecie jednak zapewnić dziecko o tym, że zrobicie wszystko, co w Waszej mocy, aby chronić rodzinę. Jeśli ktoś będzie potrzebował pomocy, zrobicie wszystko, aby znów był zdrowy”. I na tym zakończmy. Słowem – nie możemy zapewnić dziecka, że na pewno nic się nie stanie, ale możemy je uspokoić pod tym względem, że na pewno przy nas jest bezpieczne, że nigdy nie pozostawimy je bez pomocy. A co jeśli dziecko usłyszy o kolejnych zachorowaniach na koronawirusa? Wytłumaczmy dziecku, że koronawirus jest chorobą zakaźną, więc jest to naturalne, że ludzie się nią zarażają. Powtórzymy, że to właśnie dlatego musimy przestrzegać teraz wszelkich zasad, które nie dopuszczą do tego, abyśmy również zachorowali. Raz jeszcze zapewnijmy, że nawet jeśli do tego dojdzie, pan doktor nam pomoże, że wszystko mamy pod kontrolą i zatroszczymy się o to, aby szybko wrócić do zdrowia. Rozmowy z dzieckiem o sprawach na które często nie mamy wpływu jest trudne, jednak nie jest niemożliwe. Wiele zależy od naszego nastawienia, od tego, jak się do niej przygotujemy. Najważniejsze: nie uciekajmy przed trudnymi pytaniami. Nie zostawiajmy dzieci samych z emocjami.