Jesteś tu
Strona domowa > Rodzice piszą > Pierwiastek samotnej matki w każdej matce

Pierwiastek samotnej matki w każdej matce

Coraz częściej w mamowym środowisku spotykam się z samotnymi mamami. Dziewczyny różnią historie i przeżycia, które finalnie sprawiły, że znajdują się właśnie w takim miejscu swojego macierzyństwa. Złapałam się jednak na tym, że ilekroć dowiaduję się od nowo poznanej osoby, że jest samotną matką, pierwsze co czuję, to współczucie. Bez zastanowienia, ot ustawowo i z urzędu współczuję. Jakby to było konieczne, kulturowo narzucone. Jakby trzeba było im współczuć, bo inaczej nie wypada. Stwierdziłam ze wstydem, że to jest dopiero przykład mojej wspaniałej głupoty i bezmyślności. 

A te dziewczyny to prawdziwe fighterki codzienności. Najczęściej żadnego współczucia nie potrzebują, nie oczekują peanów na swoją cześć, nie ma tez pomnika samotnej matki. Należy im doradzać i pomagać tylko, jeśli same o to poproszą. O współczuciu nie ma mowy.

Samotność w macierzyństwie

Każda z matek w dzisiejszym świecie, ma w sobie jakąś cząstkę samotnej matki

Doszłam też do wniosku,  że każda z matek w dzisiejszym świecie, ma w sobie jakąś cząstkę samotnej matki. Pomijając już tę samotność emocjonalną, która zauważona w związku powinna być sygnałem do ratunku, lub niezwłocznej ewakuacji. Dzisiejszy świat po porostu zmusza nas do bycia w pewnym stopniu samotnymi matkami. Usprawiedliwiam ten fakt konsumpcjonizmem w szpony którego jesteśmy obecnie zapędzani. Wszyscy chcemy żyć godnie, dostatnio, wygodnie, komfortowo.

Zatem nasze rodziny najczęściej hołdują tradycyjnemu modelowi, w którym to „głowa” troszczy się o byt materialny. Matka natomiast troszczy się o wszystko inne, co tej rodziny dotyczy. Czasami jest wspólnikiem w walce o byt, a czasami jest „tylko” ogarniaczem codzienności. Faceci tyrają jak woły mimo że elegancko ubrani, znoszą te prace do domów, trzaskają nadgodziny, weekendy i nie ma ich. A to i tak pół biedy jak ich nie ma stacjonarnie. Bo coraz częściej jednego z drugim nie ma na terenie ojczyzny. I masz kobieto wrażenie, że tworzycie pełną rodzinę. I na wrażeniu się kończy.  Bo jak tworzy rodzinę ktoś kogo fizycznie, albo duchowo nie ma? No choćby chciał to nie da rady.

CZYTAJ TAKŻE:   Życie mamy zaczyna się po trzydziestce

Współcześni Faceci – co też jest ogromnym skokiem rozwojowym w ich ewolucji – są dużo bardziej zainteresowani sprawami domu i rodziny i dużo bardziej zaangażowani w nie niż jeszcze poprzednie pokolenie . To też im daje chociaż poczucie obecności w rodzinie. Niestety w znakomitej większości przypadków nie są mistrzami organizacji życia rodzinnego i toną niejako w chaosie kieratu. Prawdopodobnie wynika to z siły, determinacji i umiejętności organizacyjnych ich partnerek.

Zdejmujemy z barków naszych partnerów, wszystko to, co mogłoby zakłócić im percepcję w walce o pieniądze i bierzemy na siebie. I tak jesteśmy kowbojkami codzienności, trzymając te szczepienia, bilanse, zapchane rury, czyste gacie w garści jak narowistego konia. No i jak tu nie ulec wrażeniu, że faktycznie w każdej z nas jest coś z samotnej matki?
I nie jest to zjawisko nowe. Tak było od zarania dziejów, we wszystkich kulturach i zakątkach świata.

Dzisiaj mamy parytety, dżendery, swoje prawa. Wykonujemy coraz więcej męskich zawodów, jednocześnie nie wychodząc z roli najlepszej organizatorki i ogarniaczki życia rodziny. Są też faceci stworzeni do życia w rodzinie, zapracowani mniej i odciążający swoje partnerki w tym codziennym tsunami, ale niestety tych zapracowanych i zarobkowo w domu nieobecnych jest wciąż  niechlubna większość.

Z drugiej zaś strony, zdarzają się jeszcze takie egzemplarze Panów partnerów, co to on w domu jest i ciałem i duchem, ale mózgiem to już nie. Żyją jakby w  separacji. W takim układzie chyba jest lepiej świadomie zdecydować się na samodzielną macierzyńską drogę, niż w całym i tak nie łatwym codziennym kieracie potykać się jeszcze o nieużyteczny „mebel”.

Często też ta samotność macierzyńska trochę górnolotnie i na wyrost mylona jest po prostu z samodzielnością. Codzienność łatwo jest zorganizować, dopilnować i trzymać za łeb, pod warunkiem że chociaż wygadać jest się do kogo. Jesteśmy zatem często do tego stopnia samodzielne, że aż samotne.

Samotne matki bez niczyjego wsparcia, to bezapelacyjnie królowe codzienności. Trzeba je doceniać. Tak jak wszystkie kobiety-matki, house managerki a’la kury domowe. Bądźmy dla siebie dobre. Doceniajmy siebie same. Jesteśmy wielkie. Wszystkie.

Dodaj komentarz

Top