Czy rodzicielstwo to odarcie z intymności? Dziecko Rodzice piszą by Edyta Bodzioch - 19 czerwca 201719 czerwca 20170 Za każdym razem, gdy staję w drzwiach i omiatam spojrzeniem nasze domowe zacisze tuż przed wyjściem, mocno zaciskam usta, by siarczyście nie zakląć. To niesamowite, że dwulatek potrafi w 10 minut zniweczyć całą moją pracę z poprzedniego dnia. Cholera, tak po prostu odesłać ją w niebyt! Przezornie, czasem nawet gniewnie, odsuwam nogą co większe przeszkody, by zamknąć drzwi, nim jakiś sąsiad zdąży zapuścić żurawia w moją stronę. Z szafek i półek dawno już zniknęły przedmioty, którymi chcielibyśmy się jeszcze trochę nacieszyć. Bo wszystko, co dostanie się w małe rączki, przechodzi testy rodem z gadżet labu. Próba zadka, wysokości, czy wytrzymałości jest tylko preludium do dalszych eksperymentów. Tym sposobem, nasze terytorium sukcesywnie się kurczy. Moje i Ślubnego. Bo upychamy nasze mniejsze i większe skarby gdzieś w czeluściach chałupy. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo jest to rozpaczliwe działanie! Dopóki któregoś poranka nie znalazłam w szafie z ubraniami zakitranych ciastek. Wiecie, takich na wielki, nocny głód. Czy rodzicielstwo, to specyficzny rodzaj ekshibicjonizmu? Zgadnijcie, kto z naszej trójki ma bogatą kolekcję szczoteczek do zębów? Kto zajmuje 3/4 naszego łóżka w sypialni? Kto na balkonie, zamiast zacisznego leżaka wśród kwiatów, ma piaskownicę? Komu każdorazowo tacham wielką torbę z przydasiami wszelkiej maści, podczas gdy ja do torebki mieszczę jedynie portfel, klucze i smartfon? CZYTAJ TAKŻE: Jak urządzić pokój dla niemowlaka?Kto wysyła z mojego telefonu dziwne smsy do znajomych, bo filmy na YT już się znudziły? Kto tuż po przebudzeniu wylatuje jak z procy tylko po to, by wygrzebać lody z zamrażarki? Poprawka, zachlapać całą podłogę roztopionym lodem. Kto wjeżdża mi motorem pod nogi, gdy odkurzam? Najlepsze chyba jednak jest to, że odkąd się znam ze swoim Ślubnym, nigdy nie byliśmy tak odarci z własnej intymności, jak teraz. Drzwi w łazience są właściwie zbędne. Czasem zdarza mi się gorzko żartować, że brakuje tylko sąsiadów do owacji na stojąco. Są też takie krępujące sytuacje, kiedy brakuje ręcznika. A człowiek siedzi akurat już pod prysznicem i zastanawia się, jak tu się niezauważenie teleportować do szafy w salonie. Albo gacie nagle się zdematerializowały i czekają cierpliwie… na drugim końcu mieszkania. Na szczęście, organizując w oknach rolety, chyba czuliśmy pismo nosem. Dzięki nim nie mamy wrażenia, że znajdujemy się na amsterdamskiej witrynie :). I patrzcie, przez 7 lat znajomości z mym Mężem, dopiero teraz odkrywamy przed sobą pewne sekrety. Nieco jakby przez wzgląd na siłę wyższą, ale co tam. Przytaczając Wam fragment z naszego życia pojawia się pytanie: czy rodzicielstwo, to specyficzny rodzaj ekshibicjonizmu? Oczywiście w granicach swoich 4 ścian. Ale jakby nie patrzeć, to wciąż ekshibicjonizm. Ciekawa jestem, jak to jest u Was?